Mój świat się zawalił w jednej chwili, przecież jeszcze nie tak dawno był obok mnie, oglądaliśmy film. Teraz nie wiadomo gdzie się podziewa, czy jest cały i zdrowy czy..aj, nawet nie mogę o tym myśleć. Szybko pobiegłam na górę. Wzięłam telefon i zaczęłam do niego wydzwaniać, na próżno. Łzy same napływały mi do oczu a w głowie zadawałam sobie pytanie: Louis, kochany, gdzie Ty teraz jesteś? Najgorsze było to, że nie mogłam odpowiedzieć na to pytanie. Było mi tak bardzo źle, w końcu gdyby do mnie nie przyszedł siedziałby teraz w domu cały i zdrowy, to wszystko moja wina. Jestem beznadziejna. Nie powinnam go puszczać samego o tej porze. Wszystko co przyszło mi do głowy było moją winą, ale ja jestem silna i muszę to jakoś naprawić. Zbiegłam na dół.
-Tato! Musisz koniecznie zawieźć mnie na policję - krzyczę zapłakana.
-Kochanie, co się stało?
-Ten chłopak, który zaginął... - zaczęłam.
-Tak? co z nim? - pyta ojciec.
-To mój przyjaciel, zaginął jak wracał od nas.
-Co? Koniecznie musimy jechać na policję, musisz złożyć zeznania.
-Tak tato, muszę tak zrobić, pośpiesz się proszę.
-Już idę córciu, weź kluczyki od auta.
-Dobrze.
Szybko ubrałam się w to co było pod ręką, wzięłam kluczyki i pośpieszyłam do samochodu, tata przyszedł po dwóch minutach.
-Jedziemy - oznajmił.
-Kocham Cię Louis - te słowa wypowiedziałam bardzo cicho, tak żeby tata nie słyszał a moje oczy były całe mokre od łez.
-Dobry wieczór, my przyszliśmy w sprawie Louisa Tomlinsona.
-Witam, bardzo proszę usiąść, co mają mi państwo do powiedzenia? - pyta policjant.
-Chciałam powiedzieć, że Louis przed porwaniem był u mnie w domu, oglądaliśmy razem film.
-Czy pan Tomlinson był może jakiś smutny, przygnębiony? Zwierzał się pani z czegoś? - ciągnie umundurowany.
-Był radosny, nic szczególnego mi nie mówił, nie znam go za dobrze, bo spotykamy się dopiero od niedawna.
-Rozumiem, dziękuję za nowe dane, będziemy w kontakcie.
Policjant podaje mi dłoń a ja mocno ją ściskam na pożegnanie.
-Dobranoc, proszę się teraz położyć spać, wszystko będzie dobrze - uśmiecha się do mnie przyjaźnie, na jego plakietce zauważyłam, że ma na imię Marcel.
-Dobranoc panie Marcel - odwzajemniam uśmiech, odwracam się na pięcie i kieruję w stronę wyjścia.
Przed moimi oczami mam wspaniałą twarz Louisa. Był taki przystojny, taki zabawny, uroczy, przyjacielski..długo by wymieniać. Był po prostu idealny. Miałam wielką ochotę się teraz w niego wtulić, powiedzieć mu jak bardzo go kocham i jak bardzo mi na nim zależy. Znów chciałabym poczuć jego słodkie usta na moich. Tamten wieczór był po prostu idealny. Teraz trzeba zejść na ziemię, była jeszcze jedna ważna rzecz do zrobienia w tej sprawie.
Muszę znaleźć rodziców Louisa, w końcu ktoś musiał donieść o zaginięciu.
Następnego dnia wstałam wcześniej niż zwykle, nie mogłam spać całą noc więc nie marnując czasu szybko się ubrałam i poszłam znów na policję wyciągnąć od nich adres mojego ukochanego i jego rodziny.
-Dzień dobry - witam się grzecznie z wczoraj poznanym policjantem, który kończył zmianę.
-Cześć, a co Ty tu tak wcześnie robisz? - pyta. Zauważyłam, że razem z nim stoi jakaś zapłakana kobieta.
-Przyszłam wyciągnąć od pana pewną bardzo ważną rzecz.
-Znaczy co? - pyta marszcząc czoło.
-Muszę wiedzieć gdzie mieszka Louis Tomlinson i jego rodzina.
W tamtej chwili zabrała głos stojąca obok nas kobieta.
-Louisa? Mojego ukochanego synka? - pyta kobieta a ja zamarłam.
Właśnie poznałam mamę mojego ukochanego. Była cała zalana łzami, ale w ogóle jej się nie dziwiłam, jej syn przecież zaginął.
-Tak, proszę pani, właśnie chciałam się z panią spotkać.
-To ja zostawię was same - oświadczył policjant i ruszył przed siebie.
-Dobrze, do widzenia - szlocha matka.
-Proszę pani, jak to się stało, że Louis zaginął? Czy on miał jakichś wrogów? - zasypuję biedną kobietę pytaniami.
-Nie, ze wszystkimi żył dobrze z tego co mi wiadomo, nigdy nie przychodził pobity do domu, zawsze był radosny, uśmiechnięty, nie byłby taki gdyby miał jakiś problem więc uznałam, że u niego wszystko dobrze, powiedział mi ostatnio, że się nawet zakochał w jakiejś [T.I] więc cieszyłam się razem z nim i chcę poznać tą szczęściarę - kobieta opowiada a ja uśmiecham się w duchu, Louis nawet swojej mamie powiedział, że mnie kocha, on jest taki wspaniały.
-Tak się składa, że tą szczęściarą jestem ja - uśmiecham się do kobiety.
-Miło się poznać kochanieńka, dziękuję, że przejmujesz się tak moim synem - kobieta znów zaczęła płakać.
-Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby Louis się odnalazł, kocham go bardzo i nie wyobrażam sobie żeby go nie było obok mnie - wyznaję.
-Jeszcze żadna jego dziewczyna nie angażowała się w jego związek jak Ty, jeszcze raz dziękuję - kobieta przytula się do mnie i całuje mnie w czoło.
Rozmawiałyśmy jeszcze tak przez około godzinę, później odprowadziłam ją do domu, zaprosiła mnie do siebie, lecz musiałam wracać, bo rodzice pewnie zastanawiali się gdzie jestem.
-[T.I] gdzieś Ty była?! - pyta zdenerwowana mama.
-Byłam na komisariacie, spotkałam tam mamę Louisa, musiałam z nią porozmawiać - rzekłam.
-Rozumiem, ale mogłaś chociaż zostawić kartkę gdzie się wybierasz a telefon oczywiście zostawiłaś w domu.
-Wiem, ale bardzo się śpieszyłam i nie myślałam o niczym innym tylko o spotkaniu się z tą kobietą, przepraszam.
-No już dobrze, zrobić Ci coś do jedzenia?
-Nie, dziękuję - odmawiam i idę na górę.
Położyłam się na łóżko, byłam taka zmęczona chociaż była dopiero 10:00 rano. Nie spałam całą noc i pewnie przez to jestem teraz taka śpiąca. Moje powieki były ciężkie, powoli zasypiam.
Obudził mnie dźwięk SMS. Nie mogłam uwierzyć, ta wiadomość była od Louisa, natychmiast ją odczytuję:
Kochanie, przepraszam za moje zniknięcie, wiem, że bardzo się o mnie martwiłaś, tak samo jak moja mama. Proszę, możemy się spotkać za godzinę w lesie niedaleko Twojego domu przy takim leśnym domku, wiesz gdzie to jest? Lou x
Nic mu nie jest! Jestem taka szczęśliwa! Mój ukochany jest cały i zdrowy! Szybko odpisuję:
Wiem gdzie to jest. Niedługo będę, jestem bardzo na Ciebie zła. [T.I]
Za godzinę byłam już na miejscu, gdy go zobaczyłam rzuciłam mu się na szyję.
-Przepraszam kochanie, tak bardzo Cię przepraszam - Louis przytulił mnie mocno do siebie.
-Dlaczego Ty to zrobiłeś? Nawet nie wyobrażasz sobie jak się czułam, gdy usłyszałam w telewizji, że zaginąłeś ! A Twoja matka? Ona nie może dla siebie miejsca znaleźć! - wykrzykuję mu w twarz.
-Poznałaś moją matkę?
-Tak, na komisariacie ją spotkałam, długo rozmawiałyśmy - mówię.
-Cieszę się bardzo kochanie.
-Powiedz mi, co się z Tobą działo?
-Kochanie, nie wiesz o mnie wszystkiego..
-Co masz na myśli..? - pytam lekko zestresowana.
-Mama najwyraźniej Ci o tym nie mówiła..yhh, jestem chory..mam białaczkę, każda dziewczyna uciekała ode mnie gdy tylko jej to wyznawałem, one były zwykłymi dziewczynami, z którymi spędzałem dużo czasu, bo potrzebowałem kogoś przy sobie, nie kochałem ich, a przeżywałem rozstania bardzo mocno, nie wyobrażałem sobie rozstania z Tobą, bo bardzo Cię kocham, dlatego uciekłem, żebyś zapomniała o mnie, bo byłem pewny, że kiedyś ode mnie odejdziesz gdy tylko Ci o tym powiem, nie wiedziałem co mam robić i tylko to mi przyszło do głowy, ten nasz ostatni wieczór był doskonały, czułem wtedy, że przywiązuję się do Ciebie jeszcze bardziej dlatego musiałem interweniować, nie chciałem Cię zranić, tęskniłem za Tobą bardzo, byłem rozdarty, postanowiłem się z Tobą spotkać i o wszystkim Ci powiedzieć i zaakceptować to, że już mnie nie chcesz. Teraz już wiesz wszystko i możesz odejść, wybacz mi za wszystko.
-Kochanie, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie, nigdy nie odejdę, zawsze będę przy Tobie, a z białaczką można walczyć, dlatego będę Cię wspierać na każdym kroku, od tego jestem, kocham Cię bardzo. Zabolało mnie to, że porównałeś mnie do tych Twoich wcześniejszych dziewczyn, myślałam, że jestem wyjątkowa - posmutniałam.
-Wiem, dlatego wybacz mi, byłem zakłopotany, przepraszam - Louis zaczął płakać.
-Dlaczego płaczesz?
-Bo nie spodziewałem się takiej odpowiedzi, jesteś najważniejsza na świecie, dla Ciebie będę walczył z chorobą.
-Kochanie, miło to słyszeć, ale z chorobą musisz walczyć dla siebie, nasza miłość może Cię tylko motywować - po tych słowach Louis przyciągnął mnie do siebie jeszcze raz, spoglądając mi głęboko w oczy zaczął mnie namiętnie całować. Tak bardzo za tym tęskniłam.
Po czterech latach ja i Louis wzięliśmy ślub, Louis miał przeszczep szpiku, który wyszedł pozytywnie. Jesteśmy razem bardzo szczęśliwi a za cztery miesiące spodziewamy się naszego synka, Adama.
Liczę na pozytywne komentarze, uważam, że imagin wyszedł mi na prawdę dobrze, pisałam go ze łzami w oczach. Pozdrawiam.
~Alex